Internet zagrzmiał!!!
Wypowiedź, że trzeba być idealnym. No bo po co być brzydkim, jak można być ładnym? Nie ma miejsca na taplanie się w błotku, użalanie się nad sobą, zawsze przecież musisz się dobrze czuć, a przynajmniej tak innym pokazywać. Bo ludzie nie maja przecież słabości?
Jak się domyślasz wywołało to spore oburzenie. I wcale mnie to nie dziwi.
Koniec bycia perfekcyjnym
Obecnie zauważam wiele osób w internecie, ale i wśród znajomych, przyznaje się, że mają dość już bycia zawsze idealnymi i perfekcyjnymi. Wynika to z tego, że w pracy może to rodzić wypalenie zawodowe i pracoholizm. W życiu prywatnym problemy z samoakceptacją i wymaganie od siebie zbyt wiele, nieumiejętność odpoczywania.
Ja sama od siebie też zawsze wymagałam zbyt dużo, nierealne terminy realizacji, duża ilość pracy, praca po godzinach, wszystko perfekcyjnie wykonane i zaplanowane. Nie mogłam zasnąć, bo układałam sobie w głowie, co muszę zrobić kolejnego dnia, gdzie popełniłam błąd, i że jutro rano muszę koniecznie go poprawić.
Wierzyłam, że tak trzeba, bo to się nazywa zaangażowanie w pracę, a perfekcjonizm to zaleta. Nawet teraz tworząc bloga non-profit, w wolnym czasie czułam poczucie winy, że powinnam zrobić więcej, ze powinnam stworzyć nowy artykuł, że powinnam wypuścić produkt, bo moi czytelnicy tego potrzebują i w innym przypadku odejdą. Najpierw odpoczynek po stworzonym kursie, teraz choroba. Czy to nie za dużo? Nie mogę takich długich przerw robić, bo guru od „Internetów” na to nie zezwalają 😉
Bycie przeciętnym jest ok
Tymczasem nadszedł w końcu nurt, że każdy z nas jest wystarczający i możemy rozwijać się we własnym tempie. Że kariera nie zawsze musi być najważniejsza i mega spektakularna, że nie każdemu uda się osiągnąć milionowe dochody. Ba! Nie każdy musi mieć własną firmę lub być prezesem, a już co najmniej kierownikiem.
To wszystko przez system edukacji
Szkoła wykształciła w nas system oceniania – co gorsza oceniania nie tylko siebie, ale i innych, bo my przecież lepiej wiemy, co potrzeba innym 😉 W szkole zawsze WSZYSTKO musi być idealne, perfekcyjne, z każdego przedmiotu musimy być najlepsi, promowano tylko uczniów piątkowych (u mnie nawet szóstkowych). Gdzie oni teraz są? Czy są szczęśliwi? Oby tak.
Lubię się uczyć, ale dla przyjemności. Nawet rozważam kolejne studia. Mimo że mam 29 lat i w tym wieku już raczej mało kto myśli się o nauce (chyba że doktorat, to zawsze na propsie). Niestety system edukacji lekko mówiąc nie przypadł mi do gustu i do dzisiaj zdążają mi się koszmary nocne związane ze studiami, czy szkołą 😮
Zawsze zazdrościłam osobom, które mogą podchodzić do tego na luzie, ja tak nie potrafię.
Co z tą pracą?
Odniosę to jeszcze do tematu pracy.
Niestety wcześniejsze lata mocno obarczyły nas pogonią za pieniądzem i doskonałym wizerunkiem. Jeśli ktoś był zwyczajny, miał przeciętna pracę i pensję lub o zgrozo jej nie miał, był mocno piętnowany, uważało się go za lenia, za niepotrzebną jednostkę. A kto z nas chciałby być leniem, czy osobą mało ambitną?
Piętnowano niektóre zawody, uważano że są one gorsze. O ile wiem, że nasi najbliżsi chcą dla nas najlepiej, to przekonanie, że bycie pracownikiem produkcyjnym, osobą sprzątającą, to gorsze zawody, niż praca w biurze, jest krzywdzące!
Tymczasem oczywiście jest to nieprawda! Każda z prac jest bardzo potrzebna.
To dzięki pracownikom produkcyjnym w firmie jest finalny produkt, a część dokumentacyjna ma za zadanie to usystematyzować, sprzątanie… nie cierpię tego robić i uważam, że to bardzo ciężka praca, dlatego szanuje osoby, które w moim otoczeniu o to dbają. Marzy mi się mieć kiedyś takie warunki, żeby zatrudnić do domu taką osobę.
Nie zawsze trzeba być twórcą, gonić za pieniędzmi, robić co chwila nowe kursy, jeździć kilka razy w roku na wakacje za granice, mieć piękne i drogie samochody, itp. Oczywiście jeśli chcemy, to nie ma nic w tym złego, o ile nie jest to maskowanie innych problemów.
Dlaczego pracujemy?
W książce, którą ostatnio pokazywałam na moich social mediach: „Dlaczego pracujemy” B. Schwartz, autor próbuje odpowiedzieć na to pytanie.
No właśnie zastanawiałeś/-aś się kiedyś dlaczego pracujesz? Dlaczego niektóre osoby są bardziej zadowolone ze swojej pracy niż inne? Czy jest to tylko i wyłącznie związane z pieniędzmi?
Otóż okazuje się, że nie. Większa ilość pieniędzy, nie zawsze oznacza, że jesteśmy szczęśliwsi lub nasza praca daje więcej satysfakcji. Nie oznacza to, że pieniądze nie są ważne – za ładny uśmiech rachunków nie zapłacimy. Dodatkowo lubimy czuć się docenieni.
Poza tym mało kto byłby (lub jest) zadowolony, jeśli zarabia (-łby) zbyt mało – na tyle mało, że nie wystarczałoby mu na zapewnienie podstawowych czynności życiowych.
Ale jeśli mamy to spełnione, to nadal możemy być zadowoleni lub nie ze swojej pracy. A to czy jesteśmy, w dużej mierze zależy od tego, czy widzimy w niej SENS.
Jaki jest sens mojej pracy?
Ja wiem, że moja praca tu na blogu jest potrzebna, bo piszą do mnie osoby, że im pomogłam, że przekazuję im wiedzę, którą wykorzystują w pracy na co dzień. Rozwiewam Wam wątpliwości, razem analizujemy problemy publicznie i przez prywatne wiadomości. Moje prezentacje są wykorzystywane na spotkaniach firmowych.
Również w mojej pracy zawodowej jako inspektor spawalniczy, wiem że pomagam moim klientom, bo nie kasuję tylko pieniędzy za zlecenia, ale się nimi opiekuję. Potrzebują oni mojej pracy, odpowiednich dokumentów i certyfikatów, po to aby spełnić wymagania ich klientów, czyli żeby ich firma mogła zarabiać i w ogóle funkcjonować.
Nie wiem gdzie będę za 5 lat (standardowe pytanie HR-owe), ale mam nadzieję, że nadal będę czuć sens w tym, co robię i że będę czuć mniejszą presję niż teraz.
Podsumowując, najważniejsze, żebyśmy sami byli z siebie zadowoleni i odnaleźli powód, dla którego dane czynności wykonujemy (ale nie tylko, muszę opłacić kredyt i mieć co jeść).
Miłej (jeszcze) niedzieli 🙂
Dziękuję za Twoją pracę nad blogiem.
Dziękuję za Twoją pracę nad blogiem.